Potencjał turystyki wędkarskiej w Polsce

Potencjał turystyki wędkarskiej w Polsce

Ludzi jeżdżących na ryby za granicę jest w sumie w Polsce kilka tysięcy rocznie.
To osoby najzamożniejsze, które stać na wyjazd, a nawet więcej niż jeden wyjazd w roku, większym problemem jest dla nich brak czasu. Te osoby nie zrezygnują z wyjazdów zagranicznych, bo to już pewien styl życia – wyjazd na tydzień za morze, z dala od pracy, kłopotów dnia codziennego.
Ale ………..
Analiza Piotra Motyki– Prezesa Eventur Fishing – lidera na polskim rynku w organizowaniu aktywnego wypoczynku i wypraw wędkarskich

Turystyka wędkarska jako źródło dużych dochodów dla kraju.

Znaczenie turystyki wędkarskiej :

– wykorzystuje tzw. „niski sezon” turystyczny (wiosna i jesień – kiedy trudno o turystę na      jeziorach, nad morzem)
– daje dodatkowe źródło dochodu ludziom posiadającym domki, ośrodki, gospodarstwa    agroturystyczne, łodzie, kutry (np. dawnym rybakom)
– jej rozwój daje dodatkowe pieniądze całej branży wędkarskiej (producenci sprzętu,  przynęt etc.)
– ludzie w porównaniu z innymi celami relatywnie chętnie uruchamiają oszczędności na  realizację hobby (nie są w stanie tego sobie odmówić ,bo jest to związane z życiową  pasją), co ewidentnie nakręca gospodarkę

Skala :

Ludzi jeżdżących na ryby za granicę jest w sumie w Polsce kilka tysięcy rocznie. (dokładnych danych nie posiadam, ale jak się zsumuje liczbę klientów ze wszystkich biur oraz tych podróżujących na własną rękę to na pewno da łącznie ponad 5000 osób).
To osoby najzamożniejsze, które stać na wyjazd, a nawet więcej niż jeden wyjazd w roku.
Większym problemem jest dla nich brak czasu. Przeciętny tygodniowy wyjazd to wydatek rzędu 1500-3000 zł z promem. Te osoby nie zrezygnują z wyjazdów zagranicznych, bo to już pewien styl życia – wyjazd na tydzień za morze, z dala od pracy, kłopotów dnia codziennego.

Ale gdy w kraju będą też dobre warunki do uprawiania wędkarstwa, oni na pewno zdecydują się dodatkowo na kilka krótszych wyjazdów weekendowych w roku, bo na krótsze wyjazdy znaleźliby czas, a zrezygnują ewentualnie z drugiego bądź trzeciego w roku wyjazdu za granicę. Dzięki temu pozostawią kolejne tysiące w kraju, wydadzą więcej pieniędzy na sprzęt etc. Łącznie nawet 10 000 000 – 15 000 000 złotych (przy założeniu, że na osobę wypadnie ok. 2000 zł).

Dodatkowo na weekendowe wyjazdy pojedzie bardzo wielu polskich wędkarzy, którzy nie jeżdżą dziś za granicę, bo ich nie stać aż na tak duży wydatek, ale aspirują do takich wyjazdów i na razie gotowi byliby wydać w kraju pewną część kwoty w zamian za dobry produkt turystyczno-wędkarski.
Załóżmy, że będzie to ok. 50 000 ludzi i każdy z nich wyda na 1 wędkarski 3-dniowy wyjazd  na dobrym łowisku (np. Mazury) ok. 400 zł. To daje ok. 20 000 000 zł. Wyda też dodatkowo na sprzęt ok. 100,- zł co da 5 000 000 zł.

Należy wprowadzić:

– mądre limity połowu, które chronią wody przed uszczuplaniem naturalnych zasobów (np. maks. 15 kilo filetów z ryb morskich w Norwegii do wywozu z kraju),
– zakaz zabierania niektórych gatunków (np. jesiotr w Kanadzie)
– „no kill” dla szczupaka na wielu jeziorach w Europie (np. Irlandia)
– zakaz zabierania okazowych ryb, najlepszych reproduktorów – tzw. górny wymiar ochronny,
– ograniczenia połowów sieciowych do minimum lub rezygnacja z nich nawet na
przybrzeżnych wodach oceanicznych, „no kill” w stosunku do atrakcyjnych wędkarsko morskich gatunków (np. marlin, żaglica, GT, tarpon, permit, bonefish)
– poważne kary za łamanie drobnych nawet przepisów (np. nieprzygięty zadzior w haku); w USA czy Kanadzie za poważniejsze wykroczenia może to być kara więzienia, konfiskata sprzętu czy nawet prywatnego samochodu bądź helikoptera.

Generalnie kilogram ryby złowionej (i w 90% przypadków wypuszczonej) przez wędkarza przynosi wielokrotnie większy dochód, niż kilogram ryby sprzedanej do smażalni. Dlatego odłów ryb sieciami i sprzedaż nie opłaca się. 

Nowoczesny wędkarz szuka bowiem emocji, kontaktu z naturą, nie mięsa z ryb.

Ochrona naturalnych zasobów wód daje wielokrotnie większe pieniądze większej liczbie ludzi – właścicielom bazy turystycznej i łodzi, przewodnikom wędkarskim, restauratorom, miejscowemu handlowi detalicznemu, przewoźnikom, producentom sprzętu wędkarskiego, pływającego etc., niż sprzedaż tych ryb w formie filetów.   

Wnioski

– potrzebna lepsza ochrona łowisk, dbanie o dzikie stada naturalne, a nie wyławianie ich i zarybianie narybkiem hodowlanym pochodzącym często z innych akwenów bądź odległych rejonów świata,
– likwidacja lub ograniczenie do minimum rybactwa na najlepszych wodach wędkarskich, bo to ekonomiczny absurd; ryby hodowlane lub importowane dzikie morskie są i  atrakcyjne cenowo, i smaczne, po co niszczyć więc własne cenne zasoby ?
– zaostrzenie prawa w stosunku do kłusowników, skuteczniejsze kontrole
– zaostrzenie limitów i wymiarów ochronnych, wprowadzeniem względem niektórych gatunków zasady „no kill”

Traktowanie zasobów naszych wód jako narodowego bogactwa, które przez wiele lat będzie źródłem niebagatelnych dochodów dla gospodarki (turystyka) – tym bardziej, że Polska stanowi „zielone płuca” Europy i jej naturalnym atutem jest przyroda. To może przyciągać do nas zagranicznych turystów.  

Przykładowe tereny, które mogą być w przyszłości bardzo atrakcyjne dla europejskich turystów-wędkarzy:

– Mazury i Pomorze (pojezierza) – szczupak, okoń, sandacz;
– niektóre zbiorniki zaporowe – sandacz, okoń, sum;
– Dunajec, San i inne rzeki podgórskie – pstrąg, lipień;
– rzeki pomorskie – troć, łosoś, lipień, pstrąg;
– dzikie, nieuregulowane rzeki nizinne (np. Wisła, Narew, Bug) – sum, szczupak, sandacz,   boleń;

Analiza Piotra Motyki– Prezesa Eventur Fishing – lidera na polskim rynku w organizowaniu aktywnego wypoczynku. Przygotowana na posiedzenie sejmowej komisji rolnictwa 11.12.2012r.