Problemy z bolonką

Problemy z bolonką

Pora na kolejną metodę spławikową. Tym razem spotkacie się „oko w oko” z „kłopotliwą bolonką”.

Opisałam już najpopularniejsze techniki połowu na spławik, teraz przyszedł czas na bolonkę, dość rzadko praktykowaną w naszych wodach. Podejrzewam, że przede wszystkim dlatego, że ci z nas, którzy już się jej nauczyli, bardzo rzadko dzielą się swoją wiedzą.

Nie jest to jednak trudna technika, nie ma też zbyt wielkich wymagań sprzętowych. Wybierając się nad wodę z chęcią łowienia tą właśnie metodą, należy mieć wędzisko z przelotkami o długości od 6 do 9 m (w zależności od głębokości łowiska). Żyłka nawinięta na szpulę kołowrotka o dużym przełożeniu (np. 6: 1), powinna mieć średnicę 0,18 do 0,24 mm. Spławiki do metody bolońskiej montowane są na stale i bez trudu można je kupić w każdym sklepie, a ich gramatura powinna mieścić się w przedziale od 3 do 8 g. W zależności od uciągu wody i głębokości na jakiej zamierzamy łowić, długość przyponu 0 grubości 0,12 do 0,16 mm, oscyluje pomiędzy 15 (niewielka głębokość i uciąg) a 30 cm (znaczny uciąg i głębokość wody). „Boloński” haczyk nie grzeszy wielkością, więc najczęściej używa się haków o rozmiarach od 10 do 16.

Ta, jak widać z opisu, prosta metoda, w momencie rozpoczęcia łowienia może przysporzyć kilku problemów, które przyjdzie pokonać nad wodą.

KŁOPOT NR 1 – Wyjątkowo złośliwie plączące i przemieszczające się po żyłce obciążenie może dać w kość. Najlepiej więc zmontować zestaw z oliwką 0 masie podobnej do gramatury spławika. Warto też nad i pod nią zamocować na żyłce gumowy stoper, który zminimalizuje przesuwanie się obciążenia podczas wyrzutów na odległość nawet do 50 m.

KŁOPOT NR 2 – Pojawia się zaraz po zjawieniu się nad wodą. A to zwieszają się nad wodę gałęzie, a to skarpa jest zbyt wysoka, a to… Będąc nad wodą, należy przede wszystkim zwrócić szczególną uwagę na wybór miejsca, w którym zamierza się łowić. Ważne jest, by było ono pozbawione drzew lub innych przeszkód, bardzo przeszkadzających podczas zarzucania zestawu (łowimy daleko, więc niemal na każdym odcinku rzeki, znajdzie się jej fragment godny obłowienia).

KŁOPOT NR 3 – Po wytypowaniu odpowiedniego miejsca, trzeba wygruntować łowisko i sprawdzić czy nasza np. 7-metrowa wędka pozwoli na łowienie w tym miejscu. Trzeba pamiętać, że w odróżnieniu od metody odległościowej, spławik zamontowany jest na żyłce na stale, czyli głębokość łowiska w żaden sposób nie może przekroczyć długości wędki. Nawet gdy są porównywalne.

KŁOPOT NR 4 – Teraz się zacznie! Kolejnym kłopotem jest zanęcenie łowiska, a trzeba to zrobić precyzyjnie i na dużej odległości. Najprostszym sposobem będzie zarzucenie zestawu w miejsce, w którym zamierzacie łowić i zaznaczenie białym korektorem odcinka żyłki ok. 1,5 m od szpuli kołowrotka. Pozwoli to na zarzucanie zestawu w to samo miejsce i łowienie ryb tam, gdzie została położona zanęta. Po zaznaczeniu i zarzuceniu zestawu, starajcie się podać niewielkie kule zanętowe najprecyzyjniej jak umiecie. Można to zrobić na dwa sposoby, które są uzależnione od odległości na jakiej przyjdzie łowić:
– pierwszy sposób – najczęściej stosowany, to podanie uformowanych kul z ręki;
– drugi – nieco trudniejszy, wymagający dodatkowych nakładów, to wystrzelenie zanęty na żądaną odległość z procy.

KŁOPOT NR 5 – Jak pamiętacie, brzeg łowiska pozbawiony jest drzew, można więc zarzucać zza głowy szerokim i jednostajnym, lecz dość energicznym ruchem. Pamiętajcie także o stopniowym rozpędzaniu zestawu. Jeśli jednak nie jest możliwe znalezienie dogodnego fragmentu brzegu, należy energicznie wyrzucać zestaw spod kija. Nie jest to łatwe, lecz z całą pewnością warto się tej sztuki nauczyć.

KŁOPOCIK NR 6 – Branie, zacięcie i… no niestety, poszedł przypon. W większości przypadków, branie będzie zasygnalizowane przez zanurzenie się spławika pod wodę. Samo zacięcie nie jest bardzo kłopotliwe – należy tylko niezbyt mocno podnieść wędzisko do góry i zakręcić dwa, trzy razy korbką kołowrotka. Po tej operacji następuje hol ryby, z którym można mieć poważniejsze problemy.

KŁOPOT NR 7 – Będą one wynikać głównie ze względu na źle ustawiony hamulec kołowrotka. Jego zbyt sztywne ustawienie, spowoduje zerwanie ryby, natomiast zbyt luźno ustawiony -będzie utrudniał przyciągnięcie złowionej ryby do brzegu. Właściwie ustawiony hamulec zagra przy obciążeniu równym połowie wytrzymałości przyponu.

KŁOPOT NR 8 – Najczęstszym błędem popełnianym przez wędkarzy, jest zła długość zestawu pozostawiona podczas zakończenia holu. Kończąc skracanie żyłki, należy tak dostosować długość zestawu, żeby haczyk z rybą znajdował się na równi z rękojeścią wędki. Dzięki temu, wprowadzenie ryby do podbieraka lub lądowanie jej na brzeg, nie stanie się iście cyrkową sztuką. W przypadku zbyt mocnego zwinięcia zestawu, ryba zawiśnie w powietrzu i trudno będzie ją wyjąć z wody. Wtedy jedynym ratunkiem jest odpięcie kabłąka kołowrotka i wyluzowanie żyłki tak, by ryba mogła bezpiecznie trafić w nasze ręce.

Jak widać, każda z metod połowu niesie ze sobą pewne utrudnienia, które można zniwelować tylko poprzez doskonalenie umiejętności połowu. Pamiętajcie, że warto – dla nas samych – jak najwięcej czasu spędzać nad wodą. Tak robię, bo wciąż uczę się wędkarstwa.