Rodzaje woblerów

Rodzaje woblerów

Woblery dzielimy na duże i małe, lekkie i ciężkie, płytko lub głęboko pracujące itd. Można też podzielić je na lewo i prawobrzeżne.

KTÓRY TO BRZEG?

Często spotykam się z pytaniami, który brzeg dla spinningisty jest lewy, a który prawy i jak to zapamiętać? Odpowiadam więc: jeśli zatrzymacie się patrząc na rzekę, a jej prąd będzie płynął w prawo, to umówmy się, że jest to brzeg prawy. Jeśli woda płynie w lewo – to lewy. Proste i praktycznie nie sposób się pomylić. Ciśnie się jednak na usta pytanie -jakie to, „do ciężkiej grypy”, może mieć znaczenie? Toć żadne! Czy aby na pewno?

JAK I DLACZEGO?

Niedoceniając naporu wody, popełnia się jeden z większych spinningowych błędów. To przecież ona nadaje życie przynęcie, wciska ją w brzeg, wynosi na środek rzeki lub pozwala zatrzymać się w nurcie. Prawidłowo, czyli neutralnie, ustawiony wobler zbyt szybko zjeżdża w „krzaki”, z czym najczęściej spotykają się pstrągarze i trociowcy. Wiadomo – w tej „branży” jeden zły rzut, a stan przedzawałowy… Łatwo narazić się na porządny stres. Tymczasem, łowiąc z prawego brzegu, wystarczy skierować przynętę uszkiem do siebie i wygiąć je – w lewo, zaś łowiąc z lewego brzegu – w prawo, by pozbyć się tego problemu. Dodatkowe dwa lata życia murowane (fot. 1).

Jak mocno „zdefasonować” uszko? Na to pytanie odpowie woda. Prawidłowo (do nurtu) ustawiona przynęta odchyli się lekko od pionu w kierunku środka rzeki, więc napór wody będzie ją odpychał od brzegu. Łatwiej ją wtedy przytrzymać i łatwiej poprowadzić, bo nie wjeżdża od razu w krzaki. Jednak uwaga! Jest to naprawdę delikatna operacja i w przypadku „przegięcia” przynęta zacznie wykładać się na powierzchni wody.

Co jednak zrobić, gdy nie w nurcie, a w głębokim burtowym podmyciu siedzi prawdziwy kaban, a nie sposób podesłać mu przynętę pod nos? To proste – zamienić brzegi! Oczywiście mówię o „drugobrzegowym” woblerze, który wjedzie pod burtę jak po szynach i… skusi. Przynajmniej należy mieć taką nadzieję.

PRZYPADEK SZCZEGÓLNY

Kłopotliwe i wielce czasochłonne może okazać się prawidłowe ustawienie przynęty w wyjątkowo szybkim lub nieprawdopodobnie „splątanym” nurcie. Często mija pięć, dziesięć, nawet piętnaście minut, a efektu nie widać. Wieje grozą i nie daj Boże, by w tym czasie coś rzetelnie „zagryzło”. Zawał o krok!

Cóż wtedy? Wtedy – wystarczy zmienić wyważenie woblera. Jak?

Pierwszym sposobem jest podniesienie punktu mocowania linki w górę. Osłabi to w prawdzie pracę przynęty ale ustabilizuje ją w wodzie (fot. 2). Drugim – nawinięcie na trzonek przedniej kotwiczki niewielkiej ilości ołowianej taśmy (fot. 3). W przypadku przynęt jedno kotwicowych -patrz punkt pierwszy. Niby nic, a cieszy. Kolejne dwa lata „do przodu”

Pamiętajcie, że podobny efekt można osiągnąć po podgrzaniu zapalniczką i lekkim przegięciu steru. Tylko, czy warto? Tego może już nie dać się cofnąć.