Łowienie sandaczy – sandaczowe jo-jo

Łowienie sandaczy – sandaczowe jo-jo

Co kraj to obyczaj. Dotyczy to także regulaminów wędkarskich. W Holandii na przykład, wolno łowić na dwa spinningi na raz i to nawet pionowo pod łodzią. Okres ochronny sandaczy zaczyna się tam znacznie później niż w Polsce. Metoda opisana przez naszego holenderskiego przyjaciela Bertusa , jest na tyle ciekawa, że zdecydowaliśmy się wydrukować ją w całości. Przecież każdy z nas interesuje się tym, jak inni łowią ryby.

Wielu wędkarzy uważa, że trzeba mieć trochę nie po kolei w głowie, żeby zimą łowić sandacze. I tu się mylą. Prawda, że nie jest to łatwa sztuka. Zimą sandacze są szczególnie podejrzliwe i natychmiast wypluwają każdą przynętę, gdy tylko poczują choćby minimalny opór stawiany przez żyłkę. W niektórych łowiskach nawet żyłka 0,16 mm jest stanowczo za gruba. Czasami drapieżniki te biorą tak delikatnie, że czujemy tylko moment trącenia przynęty i nic więcej. Po zacięciu widzimy jednak, że czasami sandacz odprowadza do samej powierzchni martwą rybkę, w ogóle jej nie atakuje, a następnie spokojnie zawraca w głębinę. Po dokładniejszym przyjrzeniu się przynęcie tylko czasami widać na niej ślady po ostrych jak igły zębach sandacza. A przecież czuliśmy pobicie! Gwarantuję jednak, że pomimo całej tej ostrożności, każdy doświadczony spinningista jest w stanie skutecznie łowić sandacze także zimą. Pod warunkiem oczywiście, że będzie wędkował z łodzi.

Z mojej dotychczasowej praktyki wędkarskiej wynika, że sandacze w każdym zbiorniku wodnym zachowują się trochę inaczej. Jeżeli jakiś akwen posiada bardzo szeroką i urozmaiconą strefę brzegową, to właśnie tam można liczyć na najlepsze brania sandaczy, szczególnie w ciepłych porach roku. Dopiero zimą drapieżniki schodzą w głębsze partie wód, starają się jednak pozostać jak najbliżej spadów w pobliżu brzegu oraz podwodnych górek.

Tam, gdzie jest tlen

W czystej wodzie sandacze można (owić nawet na głębokości 20 metrów. Dla wody stojącej obowiązuje tu pewna reguła: im bardziej mętna jest woda, tym coraz płytszych miejsc trzymają się sandacze. Drapieżniki te lubią mętną wodę i o tym wie chyba każdy wędkarz. Bez tlenu jednak nie może żyć żadna ryba, a im mętniejsza jest woda, tym gorzej przepuszcza ona światło i czasami już na niewielkich głębokościach może występować niedobór tlenu.

W rzekach lub kanałach z wyczuwalnym prądem jest trochę inaczej, gdyż wszystkie partie wody mieszają się ze sobą. Podczas zimowych łowów nieocenione usługi oddaje dobrej jakości echosonda, czyli taka, na której można zlokalizować większe skupiska ryb. Samo określenie głębokości nie jest aż tak istotne. Oczywiście na podstawie samego tylko obrazu na ekranie echosondy, nie jestem w stanie od razu stwierdzić, czy pode mną znajduje się stado sandaczy, czy też leszczy.